Światowy Dzień Zwierząt Laboratoryjnych
Kupując kosmetyk, lek czy środek czyszczący nie zastanawiamy się, w jaki sposób powstał. Najważniejsza jest jego skuteczność. To, skąd się wziął, gdzie został wyprodukowany i co jest jego składnikiem wprawdzie musi być umieszczane na opakowaniach, ale kto by to czytał. Literki jakieś niewyraźne, skład napisany po łacinie, producent gdzieś na szarym końcu. Ani jednego zrozumiałego słowa o tym, co jest potrzebne do dopuszczenia do wprowadzenia do sprzedaży tego produktu. Nic więc dziwnego, że wielu konsumentów nie wie, że wiele produktów jest najpierw testowane na zwierzętach zanim w ogóle rozpoczną się badania na ludziach.
24 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Zwierząt Laboratoryjnych (lub też Światowy Dzień przeciw Wiwisekcji). Święto powstało z inicjatywy obrońców zwierząt i łączy w sobie kwestie sprzeciwu przeciwko wiwisekcji (operacji i zabiegów wykonywanych na żywych zwierzętach w celach badawczych, podczas których zazwyczaj nie podaje się jakichkolwiek środków uśmierząjących ból, żeby możliwa była obserwacja "rzeczywistej" reakcji organizmu), a także wszelkich badań i testów na zwierzętach. Ludzie różnią się od zwierząt i substancje chemiczne mogą na nas działać odmiennie, co dowodzi, że testowanie nowego kremu przeciwzmarczkowego dla kobiet po pięćdziesiątce na skórze myszy jest bezcelowym marnowaniem pieniędzy.
W języku polskim funkcjonuje określenie "królik doświadczalny" (po angielsku brzmi to "guinea-pig") i to właśnie na tych zwierzętach najczęściej sprawdza się działanie testowanej substancji. Wystarczy wspomnieć o teście Draize'a czy ustalaniu LD50 (Lethal Dose for 50 % individuals - dawka śmiertelna dla 50 % osobników). Właśnie biały królik stał się symbolem walki o porzucenie badań na zwierzętach - jeżeli na opakowaniu znajduje się obrazek z króliczkiem (jest ich kilka, nieco się od siebie różnią, ale przesłanie jest jednoznaczne), mamy pewność, że dopuszczenie produktu do obrotu nie zostało poprzedzone męczeniem zwierząt zamkniętych w klatkach i podłączonych od aparatury monitorującej. Obiektem testów są także inne gatunki - szczury, psy i wiele innych.
Trwają dyskusje, czy można całkowicie poprzestać na testach prowadzonych w warunkach syntetycznych - np. na sztucznej skórze. Z jednej strony mamy na uwadze prawa zwierząt, a z drugiej ludzką potrzebę zapewnienia, że nowa szminka nie pozbawi nas urody na zawsze. Wyboru trzeba dokonać samemu, jednakże coraz więcej firm reklamuje się jako przyjazne zwierzętom, więc coś chyba drgnęło w jedną ze stron.
Co ciekawe, w Polce nie można testować żadnych produktów na zwierzętach. Kosmetyk polskiej firmy jest z pewnością wytworzony bez prób na królikach i szczurach.